12 października Święto Narodowe Hiszpanii 🇪🇸 i nasuwa mi się na myśl tylko jeden popularny ostatnio wpis Laury Moreno "(...) Dla mnie być Hiszpanką znaczy chwalić się tym, że w Andaluzji mamy plaże, śnieg i pustynię. Czuć dumę, prawie własną, że naukowiec z Alicante był tak blisko zdobycia nagrody Nobla, poprosić kogoś z Asturii, żeby nauczył Cię nalewać sidry do szklanki i umierać z zachwytu widząc plaże Baskonii w "Grze o Tron". Hiszpańska jest też szklaneczka piwa o 13.00,galicyjska wódka orujo z winogronowych wytłoczyn, siesta, baskijskie wino z colą calimotxo, paella, migdałowe ciasto z Santiago de Compostela, krokiety robione przez Twoją babcię i tortilla de patatas. To również chęć pokazania tego, co najpiękniejsze w Twoim mieście tym, którzy przyjeżdżają do niego i pytanie o to, co u nich jest ciekawego. (...)Nie ma niczego bardziej hiszpańskiego niż czuć dreszcz podniecenia kiedy słuchasz dobrze wykonanej religijnej saety albo pogodnej copli, kiedy jesteś o zachodzie słońca na plaży w Kadyksie, kiedy odkrywasz rajskie plaże w zatoczkach Majorki, kiedy idziesz w pielgrzymce drogą Santiago we wrześniu przeklinając ziąb albo kiedy Salamanca i Segowia pokazują Ci, że nie trzeba być wielkim, by być pięknym(...)" 🙏